Czy analiza przyczyn i skutków wad (FMEA), którąstosuje się od połowy ubiegłego wieku ma jeszcze sens? A może to jedynie dodatkowa administracja? A jeśli tak nie jest, to czy można jej użyć w każdej branży i przy każdej okazji? Poszukiwania odpowiedzi na te pytania były głównym punktem mojego wystąpienia podczas tegorocznej Ogólnopolskiej Konferencji Jakościowej.
Aby zrozumieć genezę tej metody należało rozpocząć od jednego z największych czarnych charakterów w całej historii motoryzacji, czyli do Forda Pinto. Aby utrzymać założenia projektu, że w ciągu 2 lat powstanie samochód o masie poniżej tony i tańszy niż 2000 $ pozostawiono wadę konstrukcyjną zbiornika paliwa, która powodowała, że mógł łatwo eksplodować w wyniku kolizji z tyłu. Usunięcie tej wady kosztowałoby 11 $ na samochód (czego nie zrobiono), a krwawymi konsekwencjami tej decyzji było 27 ofiar, które poniosły śmierć w wyniku wybuchu, zasądzone kary sięgały 50 mln $, a grubo ponad milion pojazdów zostało wycofanych z rynku. Jako wewnętrzną odpowiedź na te problemy związane z bezpieczeństwem i relacjami publicznymi po aferze z Fordem Pinto w połowie lat 70 Ford Motor Company wprowadził po raz pierwszy FMEA do przemysłu motoryzacyjnego, a następnie została ona także wykorzystana w innych branżach, takich jak elektronika, farmacja czy przemysł chemiczny.
Początki FMEA sięgają lat 40., kiedy to została opracowana przez US Army jako narzędzie identyfikacji i zarządzania ryzykiem w procesie projektowania i produkcji amunicji dla wojska. W latach 60. znalazła zastosowanie w przemyśle lotniczym, a NASA użyła jej w programie kosmicznym Apollo. Po wprowadzeniu metody przez Forda, inne firmy z branży motoryzacyjnej oraz z innych sektorów również ją przyjęły.
Przy tak bogatej historii wydawać by się mogło, że analiza FMEA jest powszechnie znana. Jednak gdy zaglądniemy do miejsca, gdzie sięgamy najczęściej, gdy chcemy się czegoś dowiedzieć, czyli do Wikipedii, można zobaczyć, że opis tej metody jest krótszy niż opis krewetki. W związku z tym, czy warto użyć tej metody, jeśli działania w Twojej firmie to nie “rocket science”, a Ty nie budujesz ani statków kosmicznych, ani samochodów. No i jak się za to zabrać, aby Twoje wyniki poszybowały niczym orzeł, ale ustrzegły się losu Ikara, a przynajmniej Forda Pinto? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. W rzeczywistości FMEA może być przydatna w różnych kontekstach, choć trzeba wziąć pod uwagę skomplikowanie zadania, a kluczem do sukcesu jest dostosowanie metody do specyfiki danej branży.
Przykładem, który przedstawiłem w swoim wystąpieniu na konferencji była analiza przyczyn i skutków wad w bieganiu. Choć bieganie wydaje się oddalone od motoryzacji czy lotnictwa, to można było tę metodę zastosować dla Dawida, zawodnika przygotowującego się do górskiego ultramaratonu. Jego cel to ukończenie biegu w limicie czasu, a analiza FMEA została wykorzystana do określenia możliwych błędów, ich skutków oraz sposobów minimalizacji ryzyka.
Analizę rozpoczyna się od planowania i przygotowania. Można wykorzystać 7-krokowy standard AIAG/VDA, który dostarcza struktury i organizacji analizy. Metoda 5T (cel, czas, zespół, zadania, narzędzia) pozwala na precyzyjne wytyczenie kroków.
Dawid przygotowując się do górskiego ultramaratonu przeprowadził analizę z multidyscyplinarnym zespołem składającym się z różnych ekspertów: trenera, dietetyka, specjalisty od sprzętu oraz lekarza. Określili oni zadania, role i narzędzia.
Dawid to centralny element analizy, a jego bieg to część większego celu – zdobycia Korony Polskich Ultramaratonów. Elementy niższego poziomu, takie jak zdrowie, odżywianie, sen, wpływają na funkcje. Funkcje, czyli pożądane efekty, zostały przyporządkowane do elementów struktury, tak by były jasne i precyzyjne.
Dawid z zespołem przeprowadził analizę błędów, typując rodzaje, przyczyny i skutki. Analiza ta pozwoliła na wskazanie obszarów ryzyka.
Następnie przeprowadzili oni analizę ryzyka, opracowując wskaźniki ryzyka w skali 1-10 dla dotkliwości, występowania i wykrywalności błędów. Matryca priorytetów działań pozwoliła określić obszary wymagające poprawy.
Dawid wykorzystał wyniki analizy do opracowania konkretnych działań. Skupił się na planie treningowym, aby osiągnąć wyznaczony cel.
W końcowym etapie przeprowadzona została dokumentacja wyników analizy, która pozwala na monitorowanie postępów i ewentualne dostosowania strategii. Dawid jest świadomy, że ryzyko nie zostało całkowicie wyeliminowane, ale dzięki analizie ryzyka udało się je znacząco zredukować.
Wykorzystując kroki planowania, analizy struktury, badań funkcji, analizy błędów i ryzyka oraz optymalizacji, biegacz, taki jak Dawid, może zidentyfikować potencjalne zagrożenia, np. kontuzje, problemy z wyżywieniem czy niedostateczny sen i opracować plan działania w celu minimalizacji tych ryzyk.
Ważne jest jednak dopasowanie metody do kontekstu. Czy FMEA jest najlepszym narzędziem do analizy każdej sytuacji? Niekoniecznie. Istnieją inne metody i narzędzia, które mogą być bardziej odpowiednie w niektórych przypadkach. Kluczowe jest zrozumienie, że FMEA to narzędzie, a nie cel sam w sobie.
Podsumowując, analiza FMEA ma nadal uzasadnienie w dzisiejszym świecie biznesu i przemysłu. Jej skuteczność zależy od kontekstu i celów. Warto przeprowadzić analizę przyczyn i skutków wad, aby zminimalizować ryzyko, zwiększyć efektywność i osiągnąć lepsze wyniki. Działania te jednak wymagają pracy zespołowej, dokładności oraz zaangażowania w proces analizy. Choć nie zawsze jest jedynym i najlepszym narzędziem, dobrze przeprowadzona analiza FMEA może przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa, jakości i efektywności w wielu dziedzinach działalności.
I choć nie jestem pewien czy O.S.T.R na swojej najnowszej płycie pisząc wersy:
“Oceniany przez poziom ryzyka własnych inwestycji
Świadomość zmienia nasze prawdy w liczby”
miał na myśli analizę FMEA, to na pewno ten cytat trafnie puentuje dzisiejszy temat.