W Azji żyje motyl zwany atlasem (Attacus edwardsii), który podczas swojego cyklu życiowego stosuje ciekawą strategię zwiększania szans na przeżycie. I to w ujęciu długoterminowym.
Gąsienica tego motyla nie tylko owija się oprzędem podczas przepoczwarzania, ale dodatkowo chroni się we wnętrzu zwiniętego liścia.
Sposób w jaki to robi, wywołuje wrażenie świadomości celu i zdolności do analizy ryzyka. Gąsienica nie jest w stanie zwinąć żywego liścia w rurkę. Cóż takiego zatem robi? Przegryza ogonek liścia. Przedtem, jednakże za pomocą osnowy przymocowuje liść do gałęzi, aby nie odpadł! Odgryziony liść powoli więdnie i usycha zwijając się w rurkę. I tak po kilku godzinach gąsienica dysponuje schronieniem, w którym może się bezpiecznie przepoczwarzyć.
Suchy, zwinięty liść jest bezpiecznym schronieniem dla gąsienicy, ale czy na pewno? Samotny zwinięty w rurkę i uschnięty liść wyraźnie odróżnia się od innych, żywych i zielonych. A drapieżniki są uważne. Ptaki praktycznie przez cały dzień poszukują pożywienia, zwłaszcza gąsieni motyli, w dużej mierze korzystając ze wzroku. Prędzej czy później, któryś natrafi na suchy liść zawierający smaczną i pożywną gąsienicę. Ptaki doskonale uczą się z podobnych sytuacji i odtąd taki szczęśliwiec będzie uważnie sprawdzał zwiędłe liście w otoczeniu zieleni.
Wydaje się, że takie działania gąsienicy powinny prowadzić do tego, że ptaki nauczą się jej sztuczki i będą wykorzystywały ją przeciwko niej. Dlaczego zatem ten gatunek nadal istnieje?
Attacus edwardsii zabezpiecza się przed opisaną sytuacją skutecznie i elegancko. Istotą postępowania gąsienicy jest przegryzanie ogonków jeszcze dalszych pięciu czy sześciu liści i przytwierdzanie ich obok tego, do którego ona się chowa. Zatem na jednej gałęzi wisi sześć lub siedem suchych, zwiniętych liści obok siebie. Tylko jeden spośród nich zawiera poczwarkę jako potencjalną zdobycz, pozostałe są puste. To atrapy.
Co się stanie, jeśli jakiś ptak zwróci uwagę na sześć zwisających obok siebie suchych liści i zaczyna je sprawdzać? Szansa znalezienia poczwarki przy pierwszej próbie wynosi 1:6. Takie zabezpieczenie przed ryzykiem daje poczwarce motyla przewagę w walce o przetrwanie. Każda kolejna próba sprawdzenia kolejnego suchego liścia kończąca się niepowodzeniem zmniejsza zainteresowanie ptaka kolejnymi zwiędłymi liśćmi.
Działanie gąsienicy sprawdza się także, gdy ptak trafi za pierwszym razem. Sukces powinien zachęcić go do sprawdzenia pozostałych liści na gałęzi w poszukiwaniu zdobyczy. Wtedy jednak czeka go ciag niepowodzeń. W efekcie ptak odlatuje ucząc się, że zwiędłe liście nie są interesującym źródłem pożywienia.
No pięknie, ale co w tym takiego pouczającego dla menedżera? Zastanówmy się wspólnie.
Otóż efektywne zarządzanie ryzykiem wymaga perspektywy długoterminowej. Krótkoterminowe podejście może prowadzić do szybkich, ale nietrwałych rozwiązań, które z czasem mogą generować większe zagrożenia.
Należy myśleć strategicznie, analizując zarówno bezpośrednie, jak i przyszłe konsekwencje podejmowanych decyzji.
Dlatego menadżerowie muszą uwzględniać długofalowe skutki swoich decyzji i działań.
Perspektywa krótkoterminowa może prowadzić do pułapki szybkich korzyści i wyboru działań przynoszących szybkie zyski, ale zwiększających ryzyko w przyszłości.
Aby stworzyć organizację odporną na zmiany i kryzysy, trzeba planować i analizować długofalowe ryzyka.
Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że sukces firmy w przyszłości zależy od dzisiejszych nakładów na szkolenia zwiększające kompetencje pracowników i rozwój technologii. Z tego powodu środki wydatkowane w związku z tym powinny być traktowane jako inwestycje a nie koszty.
Dla gąsienicy wydatek energii użytej na przygotowanie dodatkowych suchych liści to nie krótkoterminowa strata, ale inwestycja w możliwość przeżycia i rozwoju w przyszłości.
A jak byłoby w firmie? W zasadzie każda zmiana produktu czy usługi to na początku strata czasu i energii na testowanie nowych rozwiązań. Nawet drobne zmiany wymagają sprawdzenia, jak wpłyną one na cały proces. Ale czy warto? W krótkoterminowej perspektywie raczej nie. Ale trudno się nie rozwijać i nie zmieniać!
Może motyl działa instynktownie, jego zachowanie trudno odnosić do logicznej, świadomej analizy. Jednak zachowania wynikające z instynktu przetrwania mają wiele wspólnego z logika biznesową. Częstym stwierdzeniem podczas rozmów z decydentami jest zdanie: „nie możemy sobie pozwolić na straty” lub „nie możemy ponosić wydatków, które nie przynoszą bezpośrednich korzyści”. No cóż, oczywiście wyważone planowanie w zakresie finansów jest konieczne, jednak warto poszerzać perspektywę oceny opłacalności. Odnosząc się do ryzyka biznesowego, ważnym aspektem każdej działalności jest podejście do zmian. W tym przypadku ważne są odpowiedzi na dwa pytania:
- Co się stanie, jeśli coś zrobimy?
- Co się stanie, jeśli nie zrobimy nic?
W przypadku motyla podjęcie dodatkowego wysiłku w celu wykonania kamuflażu zwiększa jego szansę na przeżycie. Oczywiście, gdyby nie zrobił nic więcej, niż wymaga konieczność, taką szanse tez ma. Jest ona jednak sześciokrotnie mniejsza.
W biznesowych realiach bardzo dużą niechęć budzi wprowadzanie zmian w sprawdzonych od dawna rozwiązaniach. Jest to uzasadnione, każda modyfikacja dotycząca produktu lub postępowania z reguły na początku powoduje wiele błędów i problemów. Ponadto wymaga czasu i zaangażowania ze strony wielu osób. No i zawsze jest ryzyko, że początkowe założenia związane z planowaną zmianą nie sprawdzą się w praktyce. Jednak podejmowanie prób dotyczących niestandardowych rozwiązań to niezbędny element rozwoju i utrzymania odrębności wyróżniającej firmę na rynku. W krótkoterminowej perspektywie mamy dodatkowe koszty związane z wprowadzaniem zmian, jednak w spojrzeniu długoterminowym szanse na dostosowanie się do zmiennych realiów prowadzenia biznesu, wymagań klientów oraz relacji z kontrahentami to mocna karta przetargowa.
Wprawdzie podobnie jak motyl, każda firma ma wybór. Może utrzymywać stałe zasady i produkty, jednak w przeciwieństwie do sytuacji owada, brak zainteresowania ze strony otocznia biznesowego będzie zdecydowanie mało korzystny.
Ważną lekcją wynikającą z obserwacji opisanego na początku zjawiska w przyrodzie jest tez umiejętność wyciągania wniosków ze znanych powszechnie doświadczeń. W końcu instynktowne zachowanie motyla tonie wynika wyłącznie z jednostkowego doświadczenia. W naturze takie zachowanie to praca wielu pokoleń, w tym przypadku motyli. W biznesie warto szukać przykładów, z których można wyciągnąć wnioski dla siebie. I nie chodzi tu o naśladowanie gotowych rozwiązań, tylko umiejętną analizę porażek. W świetnej książce Amy C. Edmondson „Dobre Porażki” autorka rozprawia się w bardzo przekonywujący sposób z stereotypowym myśleniem o popełnianiu błędów i pokazuje, jak wyciągać z nich rozwojowe wnioski. I tak, jak wiele pokoleń motyli wypracowało aktualnie sprawdzające się rozwiązanie, tak wiedza o popełnianych błędach pozwala na znalezienie ich źródła i rozwój. I pamiętać należy, ze ptaki też się uczą. Dziś wystarcza wypracowane rozwiązanie, ale motyle tez na pewno dopracowują swój system przetrwania!
Autor: Magdalena Gawarecka, Dariusz J. Łotysz